Niezwykła opowieść o codziennym życiu na poleskiej wsi Hrywda. Wydaje się, że nic nie jest w stanie zakłócić wiejskiego spokoju, gdzie rytm życia dyktują pory roku, odwieczny obyczaj, wiara i zabobon. Na tym tle rozgrywa się dramat głównego bohatera, zakochanego w dziewczynie o nieodpowiednim statusie materialnym i społecznym. Mężczyzna nie potrafi wziąć życia w swoje ręce, co prowadzi do katastrofy."- Lucysiu! - zawołał parobek.- Czego?- Jak nie umrę, to ja ciebie wezmę na jesieni.- Ty? Mutysz (kłamiesz).- I Boh me!Zamilkli, nie patrzyli na siebie.- Żeby do sianokosu pozdrowieć! - szepnął parobek.- Pozdrowiejesz. Bóg bat’ko. Zaraz ja do pani pójdę. Może tobie coś smacznego jeść się chce? Na, masz!Nieśmiało dobyła z fartucha garść zielonej cebuli i obwarzanek, rzuciła mu w ręce i uciekła, ubóstwem swego daru zawstydzona.- Łucysiu, zazulo! - zawołał. - Poczekasz?- Poczekam - odszepnęła, zakrywając oczy."
DOSTĘPNOŚĆ:
Dostępny jest 1 egzemplarz. Pozycję można wypożyczyć na 30 dni
Panna Barbara z Horodyszcza, śliczna potomkini świetnego niegdyś rodu, ciężko pracuje, by utrzymać ojcowiznę. Choć pomaga jej w tym poczciwy pan Baha i niezastąpiony Szymon Łabędzki, jest zdana przede wszystkim na siebie. Bez słowa skargi opiekuje się chorym ojcem, dzielnie walcząc z codziennością i spłatami kolejnych lichwiarskich pożyczek. Basia to nie jedyna heroiczna postać kobieca. Szacunek budzi też baba, trzymając w ryzach cały chłopski ród i budząca respekt najbardziej hardych jego przedstawicieli. Wyróżnia się także majętna Nika - mądra nowoczesna dziewczyna, której bogactwo nie przewróciło w głowie. Wszystkie trzy udowadniają, że kobiecość to nie tylko wdzięk, ale też ogromna siła. Taka, która zasługuje na największy szacunek."Miłe tu są stosunki i położenie! To życie tutejsze robi na mnie wrażenie losu człowieka w zimie i lesie opadniętego przez zgłodniałe wilki: pożarły już jego konia i już jego samego szarpią. Jak hart trzeba mieć, by to znosić!- To nie hart, to obowiązek tylko - spokojnie odparła panna Barbara.Stały, rozmawiając, obok drzwi, poza które zerkała Nika."
Rafał Radwan to przystojny student medycyny. Wygadany, pewny siebie, z odwagą i animuszem patrzy w przyszłość. Nie przywiązuje się do miejsc i ludzi, słabszymi od siebie gardzi, kobiety ma za nic. Łaknie przygody i wyzwań. Postanawia rzucić uczelnię i nie oglądając się za siebie, wyjechać za granicę. Przed nim świat i życie! Gdy po latach podróżowania wraca do Polski, jego głowę rozpala nowe pragnienie - zdobyć kobietę, którą kiedyś zniszczył.
Rafał Radwan to przystojny student medycyny. Wygadany, pewny siebie, z odwagą i animuszem patrzy w przyszłość. Nie przywiązuje się do miejsc i ludzi, słabszymi od siebie gardzi, kobiety ma za nic. Łaknie przygody i wyzwań. Postanawia rzucić uczelnię i nie oglądając się za siebie, wyjechać za granicę. Przed nim świat i życie! Gdy po latach podróżowania wraca do Polski, jego głowę rozpala nowe pragnienie - zdobyć kobietę, którą kiedyś zniszczył.
Józef Reni, młody student i utalentowany skrzypek znajduje stancję, w której mieszka również szykowna i wesoła córka gospodyni, Józefina, zwana zdrobniale Pepi. Wrażliwy chłopak stopniowo ulega jej urokowi, wierząc, że uczucie jest odwzajemnione. Kiedy uświadamia sobie, że był tylko zabawką w uroczych rączkach, decyduje się związać z inną dziewczyną, stanowiącą przeciwieństwo trzpiotowatej Pepi, jednak serca nie da się oszukać.
Po śmierci rodziców trójka dzieci Kryszpinów, pozbawiona środków do życia, zmuszona jest prosić o pomoc nieprzychylnego im wuja. Najstarszy z dzieci, szesnastoletni Dyzma, postanawia pracować jak dorosły, nie chcąc żyć na łaskawym chlebie. Śledząc jego dzieje poznajemy realia ówczesnej Polski, w tym skomplikowane powiązania między żyjącymi wspólnie Polakami i Niemcami."- Jutro starszego można wziąć tu do pisania, młodszego do szpulowania. Zapłata wiadoma. (.)Babka pobladła na sekundę, lecz wnet spuściła głowę zrezygnowana. (.) Po chwili podniosła oczy na Dyzmę. Stał prosty, spokojny i wzrokiem ją pocieszał. Potem spojrzał bystro na Rudolfa i rzekł:- Proszę mi nie kazać pisać, ale przeznaczyć do machin. Znam się na tym, bo byłem przy machinie u pana Schulza aż do Wielkiejnocy.- Czemu pisać nie chcesz? To miejsce lepiej płatne i stosowniejsze dla ciebie.- Nie chcę, bom do tego się nie nadał i będę robił źle. A ja chcę robić dobrze.- Bardzo chwalebny zamiar. Zostaniesz tedy przy machinie na własne żądanie. (.)Babka przesunęła ręką po jego głowie.- Podziękujcie teraz, dzieci, że wam nie dano jałmużny, ale pracę."